Jaki będzie świat po pandemii, która dotknęła w zasadzie wszystkich aspektów życia gospodarczego, społecznego, rodzinnego i osobistego. Tu pojawia się problem pierwszy: kiedy będzie po pandemii – może za kilka tygodni, może po kolejnej jesiennej fali, może po odkryciu i upowszechnieniu szczepionki a może kiedy znajdziemy lekarstwo czy wreszcie może kiedy zmęczeni sytuacją zaczniemy COVID-19 traktować ja grypę: była, jest i będzie. Problem drugi to co będzie po pandemii skoro nawet nie wiemy kiedy się skończy a nawet najbardziej znani analitycy wypowiadają się z niezwykłą ostrożnością. Tym bardziej, że skutki są wszechstronne i ucierpi nie tylko gospodarka ale każdy aspekt naszego życia. Za mało danych na odpowiedź a jedyna właściwa brzmi: nie wiem. Choć dostępnych “proroków” można podzielić na dwie grupy przewidujące albo ścieżkę pozytywną (zawsze się podnosiliśmy) albo negatywną (gorzej już nie będzie). Przeciwstawiamy wzrost i wzmocnienie upadkowi i destrukcji. Będzie jak zwykle po fakcie odnajdziemy “proroka”, który miał rację. Pytanie jedynie brzmi: miał rację co do apokalipsy, czy miał rację twierdząc, że co nas nie zabije to nas wzmocni (choć to ostatnie brzmi przewrotnie).
Zmagamy się nie tylko z zagrożeniem zdrowia i życia, ale stoimy też przed realną perspektywą zapaści gospodarczej. Komunikat władzy do społeczeństwa płynie tylko jeden, z każdej strony politycznej – mamy zagrożenie i jak nie będziemy siedzieć w domu to dojdzie do tragedii. Jeszcze nie ukazało się nam nawet światełko w tunelu pandemii, a martwimy się skutkami ekonomicznymi po jej zakończeniu. Na podstawie obserwacji stanu stosunków amerykańsko-chińskich można śmiało twierdzić, że pandemia stała się, celowo czy nie, elementem walki o władanie światem, a to wprowadza kolejną niewiadomą do równania, które ma ich zbyt wiele.
Warto zastanowić się nad tym, czy epidemia koronawirusa odegra rolę w historycznych zmianach. Wiemy, że wywoła recesję i osłabienie światowej gospodarki choć część ekspertów twierdzić, że recesja będzie krótkotrwała w przeciwieństwie do tej z 2008 roku. Zarazy zawsze przynosiły wielkie zmiany. Czy COVID-19 jest na tyle straszny aby je spowodować? “Czarna śmierć” z XIV wieku przewróciła średniowiecze i feudalizm, przynosząc odrodzenie. Koronawirus nie jest tak dewastujący jak “czarna śmierć” ale taki czynnik może być języczkiem u wagi w walce neoliberalizmu, globalizmu i obecnych tarć w międzynarodowym porządku dzisiejszego świata. Można żywić obawę, że otwarcie polityczne i społeczne straci na atrakcyjności a czeka nas powrót do polityk z nurtu izolacjonizmu i populistycznych państw narodowych.
Jest też iskra nadziei, że sama pandemia i jej skutki dadzą wszystkim do myślenia jak bardzo obecnie świat jest powiązany politycznie, społecznie, kulturowo i gospodarczo. Nic bardziej niż Wuhan nie uświadamia w XXI wieku “efektu motyla”. Czy ta świadomość będzie przyczynkiem nowego ładu? Lepszego ładu?